Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Dom figur woskowych

Czy chciałeś kiedyś zobaczyć na żywo swojego idola albo postać z bajki (tak, wiem że to nonsens)? Ja do tej pory mam takie marzenia. Niestety jest to rzadko możliwe dla zwykłego śmiertelnika. Dlatego musimy się zadowolić postaciami z wosku. W muzeum figur woskowych Madame Tussauds w Londynie, Grevin w Paryżu, a teraz także w Krakowie można oglądać postaci znane i lubiane (albo te mniej lubiane). Polonia Wax Museum w Krakowie działa od czerwca 2016 roku i przeróżne opinie krążą wokół nowo powstałego miejsca, dlatego postanowiłam to sprawdzić.

Dlaczego warto wyjeżdżać?

Gdyby ktoś 2 lata temu powiedział mi, że będę się cieszyła z wyjazdów za granicę, kazałabym mu puknąć się w głowę. Sądziłam, że wakacje spędzone na przykład jako au pair czy praktyki w ramach Erazmusa przynoszą jedynie rozłąkę z rodziną, tęsknotę za ojczyzną i polskim chlebem, nie wnosząc nic nowego, a już na pewno nic pożytecznego do naszego życia. Moja siostra doprowadzała mnie do szału próbując wpoić mi do głowy, że poznam fajnych ludzi, podszkolę swój język i przy okazji coś zarobię. Wszystko kończyło się kłótnią i płaczem. Choć w końcu zdecydowałam się na podróż do Francji jako au pair, nie byłam przekonana czy dobrze robię. Ale stało się. Patrząc z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zawziętość mojej siostry, aby wysłać mnie na wojaże, naprawdę się opłaciła :)  

Film o przemijaniu

Choć od premiery filmu „Ostatnia rodzina” minęło już trochę czasu, to postać Zdzisława Beksińskiego jest wciąż żywa, nie tylko w filmie czy jego dziełach, ale w każdym człowieku, który miał styczność, choćby pośrednią, z artystą. Ekspozycja jego prac zaprezentowana została w Muzeum Sztuki w Osace, co uczyło go jedynym Europejczykiem, któremu się to udało.   Posiadanie umiejętności rozmowy sztuką na trudne tematy jest wielkim darem. Lecz sednem psychodramatu w reżyserii Jana P. Matyszyńskiego nie jest twórczość Beksińskiego. fot. Hubert Komerski 

Poznaj Van Gogha

Kiedy natknęłam się na multimedialną ekspozycję Van Gogh Alive od razu moją uwagę przykuła nazwa. Weszłam na stronę wystawy, zaczęłam poszukiwać opinii na jej temat. Pomyślałam to jest to! Muszę zobaczyć tego „żywego” Van Gogha, po czym patrząc na cennik natychmiastowo się zniechęciłam. Czy skasowanie 50 złotych za obejrzenie kilku obrazów to nie przesada? Bilet do Luwru kosztuje około 65 złotych. W dodatku nie zrobił na mnie wrażenia fakt, że interaktywny pokaz dzieł malarza jest przedsięwzięciem międzynarodowym. Przecież mogę obejrzeć wszystkie obrazy malarza w Internecie i poznać przy tym jego krótkie, ale jakże intensywne życie. ZA DARMO. ALE… Myliłam się.