Królowa Shoppingu - bez dwóch zdań
mogę tak o niej powiedzieć. To co nosi na sobie jest zawsze szykowne,
jakościowe i w przystępnej cenie. Gabrysia, z którą znam się od 2 lat jest
prawdziwym, modowym zapaleńcem. Najczęściej zdarza się jej miksować różne style.
Teraz królują u niej lata 70-90. Czasem zaprzątałam sobie głowę myślą, skąd ona
wynajduje takie ekstra ubrania? Po czym okazywało się, że są one po prostu z
secondhandu. Jedna z 3 Vintage Dolls w rozmowie ze mną opowiada o topowych
lumpeksach w Krakowie oraz o tym, jak kupować w sklepach drugiego sortu.
Gabrysia,
od wielu lat zajmujesz się modą, prowadzisz bloga Vintage Dolls z koleżankami i
od kilku lat mieszkasz w Krakowie. Pewnie zdążyłaś już zrobić tu na miejscu
modowy research. Jakie zatem lumpeksy warto odwiedzić?
Second handy można podzielić na klasyczne
lumpeksy, w których ubrania znajdują się w boksach i część z nich jest na wagę,
a część ma przypisane ceny, które zmieniają się w zależności od dnia tygodnia,
oraz na sklepy ze starannie wyselekcjonowanymi ubraniami z drugiej ręki,
wiszącymi na wieszakach i wycenionymi. W moim zestawieniu przygotowałam top 5
najczęściej odwiedzanych przeze mnie second handów - zarówno pierwszego, jak i
drugiego typu. W pierwszych 4 można dostać ubrania zarówno współczesne, jak i
retro. Ostatni to raj wyłącznie dla miłośników vintage.
1. Second
hand przy ul. św. Wawrzyńca (skrzyżowanie ul. Starowiślnej i św. Wawrzyńca) –
ma zdecydowanie najlepsze ceny. Można tam znaleźć za grosze perełki od marek
premium, unikatowe rzeczy vintage i ubrania ze szlachetnych materiałów, np.
jedwabiu (dzięki czemu luksusową i jednocześnie bardzo lekką tkaninę nabędziemy za
niewielkie pieniądze, ponieważ rzeczy w boksach są na wagę).
2. Artus 94,
al. 29 Listopada – dwie hale na dwóch piętrach wypełnione ubraniami.
Największym plusem jest ogromny wybór, choć ceny niestety poszły w górę. W tym
miejscu zawsze kupuję płaszcze. Udało mi się tutaj upolować m.in. piękny,
klasyczny płaszcz z kaszmiru za 24 zł, w którym przechodziłam trzy zimy i z
pewnością posłuży mi jeszcze kilka lat.
3. Flaming
Vintage & Second Hand (sieć sklepów - mój ulubiony mieści się przy ul.
Starowiślnej 38). Tę sieć zna chyba każda osoba, lubiąca modę alternatywną, i
której zależy na tym, żeby się wyróżniać. Prawdziwy raj dla fanów 90’s –
mnóstwo oryginalnych i markowych ubrań z tej dekady. Szeroki wybór hawajskich
koszul, ortalionów, kombinezonów, błyszczących butów i spodni typu mom jeans –
zarówno współczesnych, jak i vintage.
4. Sito Shop,
ul. św. Sebastiana 33 – starannie wyselekcjonowana odzież z drugiej ręki.
Mnóstwo ubrań inspirowanych dekadami 60s-90s, marki niedostępne w Polsce. Duża
oszczędność czasu podczas mierzenia – właścicielka sklepu ma nosa do
korzystnych krojów i konstrukcji - jeśli rozmiar na metce jest odpowiedni, to w
przymierzalni rzadko kiedy wygląda się niekorzystnie. Istnieje również
możliwość sprzedaży wysyłkowej. Jest to sklep wyłącznie z odzieżą damską.
5. Pavilon
Vintage Classics, ul. Stradomska 9 – najbardziej luksusowy vintage shop w
Polsce. Można tam znaleźć perełki z niemal każdej dekady XX wieku sprowadzane z
całego świata w cenach konkurujących z ubraniami z sieciówek. Idealne miejsce
do znalezienia sukienki na wesele, jeśli urzekają nas kroje noszone przez panie
w latach 40’s i 50’s. Oprócz perełek vintage, można tam znaleźć nowe sukienki
uszyte z materiałów vintage lub na oryginalnych wykrojach z danej modowej
epoki.
Ubierasz
się w większości w second-handach. Dlaczego akurat nie sieciówki czy markowe
sklepy?
Zależy mi na jakości ubrań, które
noszę. Zwracam uwagę na naturalne materiały jak len, kaszmir czy jedwab, bo są
przewiewne, o wiele bardziej wygodne i trwalsze. W sieciówkach dostaniesz
ubrania wyłącznie z poliestru, ewentualnie miernej jakości bawełny, w cenach
zupełnie niewspółmiernych do ich jakości. W lumpeksach można znaleźć ubrania marek
niedostępnych w Polsce bądź takich, które niestety już nie istnieją, a biją na
głowę sieciówki.
Od jakiegoś czasu przez kupnem
jakiegokolwiek ubrania zadaję sobie pytanie, które od momentu katastrofy
budowlanej w 2013 roku w Bangladeszu zadaje organizacja Fashion Revolution. To
pytanie brzmi: „who made my clothes?”. Kupowanie w sieciówkach prowadzi do wspierania kolonialnej polityki wielkich
korporacji, które mydlą nam oczy rzekomymi próbami polepszenia warunków pracy w
krajach Globalnego Południa. W rzeczywistości te koncerny doprowadzają do
zagłady lokalnych biznesów i rolnictwa poprzez zatruwanie środowiska na wielką
skalę. Dlatego nawet, jeśli kupuję nowe
ubranie z metką z sieciówki, ale z drugiej ręki, to wiem, że nie napędzam tej
kapitalistycznej machiny.
O
czym trzeba pamiętać, kupując w lumpeksach i jak złowić prawdziwe perełki?
Polecam chodzić na zakupy z plecakiem,
a nie torebką, żeby mieć dwie wolne ręce do szukania. Lepiej unikać zakupów w
deszczowe dni – parasol to wyjątkowo irytujący kompan. Nigdy nie należy się
nastawiać, że znajdziemy konkretny element garderoby – szkoda czasu na
frustrację. Zazwyczaj zamiast z upragnionym płaszczem wychodzi się z kolejną
sukienką, choć oczywiście występują wyjątki od tej reguły. Jeśli zależy nam na
jak najniższej cenie ubrania, to nie ma litości – trzeba BARDZO DOKŁADNIE
grzebać w mało zachęcających do tego boksach, a nie tylko przejrzeć pobieżnie
kilka rzeczy na wierzchu. Przed wejściem do sklepu warto wypłacić gotówkę w
bankomacie – w wielu lumpeksach nie ma możliwości płatności kartą. Warto ubrać
się w taki sposób, żeby móc przymierzyć ubrania bez konieczności pójścia do
przymierzalni – to duża oszczędność czasu. Raczej nie sugerujemy się rozmiarem
podanym na metce – ubrania w second handach pochodzą z różnych części świata,
więc ich rozmiarówki mogą się między sobą bardzo różnić.
Czy
jest szansa na to, żeby ubrać się modnie i stylowo, zakładając stylówkę całą z
lumpeksu?
Czasy, w których wstydziliśmy się
przyznać, że mamy ubrania z lumpeksu, skończyły się jakąś dekadę temu. Obecnie
noszenie ubrań z second handów budzi podziw i napawa dumą. Jedną z przyczyn
jest większa świadomość społeczeństwa związana z ekologią, a ekologia to ostatnio
jedno z najmodniejszych słów używanych na stylowych kontach na Instagramie (nie
wnikajmy już w to, czy częste posługiwanie się tym słowem przekłada się jakoś
na rzeczywistość, bo w wielu przypadkach ta prawda może okazać się zbyt
bolesna). Drugą sprawą jest to, że samodzielne zestawienie ze sobą ubrań z
lumpeksu wymaga o wiele większego polotu, wyczucia stylu i wiedzy na temat
historii mody, materiałów i niszowych marek. W przeciwieństwie do jakichkolwiek
innych sklepów, nie mamy podanych na tacy w lookbookach i na manekinach
gotowych propozycji zestawień. Dlatego uważam, że szanse na stylowy wygląd w
przypadku chodzenia na zakupy do lumpeksów są zdecydowanie wyższe, niż w
przypadku robienia zakupów w sieciówkach.
Zdecydowanie.
Ostatnio będąc w lumpeksie, w mojej rodzinnej miejscowości (40 tysięcy
mieszkańców) kupiłam za 30 złotych, nową spódniczkę jeansową, prostą bluzkę
marki Simple, torebkę z frędzelkami i jeansowe tenisówki. Akurat załapałam się na dzień z 50% obniżką ceny. Ciekawi mnie jak
cenowo wypadają lumpeksy w Krakowie?
W związku z dużym zainteresowaniem, w
ciągu ostatnich 5 lat ceny kosmicznie wzrosły, ale wciąż są zdecydowanie
bardziej korzystne niż ceny ubrań w centrach handlowych. Lumpeksowe zakupy tak
naprawdę najlepiej robić w małych miejscowościach. Warto o nich pomyśleć,
udając się na wakacje do rodzinnego miasteczka. Koleżanka w second handzie kupiła płaszcz Burberry za 400 złotych, który w rzeczywistości był wart 20 tysięcy złotych... Staram się nie przekraczać pewnych pułapów cenowych kupując w lumpeksach. Na przykład 15 złotych za sukienkę, gdzie kupuje się na wagę to sporo. Natomiast w vintage shopie absolutne maksimum za sukienkę to dla mnie 50 złotych. Zawsze patrzę na jakość wykonania, materiał oraz czy dana rzecz była wcześniej mocno użytkowana.
No
dobra, ale jeśli jesteśmy przykuci do jednego miejsca to kiedy najlepiej udać
się na taki shopping?
We wszystkich second-handach, w każdym
dniu tygodnia obowiązują inne ceny. Tak jak mówiłaś, niekiedy cena ubrań jest o połowę niższa, a w dalszym ciągu można wyłowić niezłe ciuszki.
Zachęcam Cię również do zaglądnięcia na FB Krakowskiego słoika, gdzie serwuję porcję tematów z mojego krakowskiego życia :).
Wszystko zależy od naszych preferencji –
czy zależy nam na znalezieniu czegoś absolutnie unikatowego, czy bardziej na
zaoszczędzeniu pieniędzy. Według mnie najlepszym rozwiązaniem są spontaniczne
zakupy, np. w drodze do domu po pracy. Zachęcam też do przejścia się na strych, przeglądnięcia garderoby babci czy mamy - gwarantuje, że zawsze znajdzie się coś modnego. Uważam, że modę należy traktować z
lekkością, jako niezobowiązującą przyjemność, a nie wiszącą jak kula u nogi
konieczność, zamykając ją w jakichś sztywnych ryzach. W życiu mamy przecież
wystarczająco dużo nakazów, zakazów i zasad do przestrzegania, więc po co
nakładać na siebie kolejne. Bawmy się
tym!
****
A Ty jakie masz tajniki shoppingu? Kto jest twoim faworytem wśród krakowskich second-handów? Podziel się tym!Zachęcam Cię również do zaglądnięcia na FB Krakowskiego słoika, gdzie serwuję porcję tematów z mojego krakowskiego życia :).
Komentarze
Prześlij komentarz