Gdyby ktoś 2 lata temu powiedział
mi, że będę się cieszyła z wyjazdów za granicę, kazałabym mu puknąć się w
głowę. Sądziłam, że wakacje spędzone na przykład jako au pair czy praktyki w
ramach Erazmusa przynoszą jedynie rozłąkę z rodziną, tęsknotę za ojczyzną i
polskim chlebem, nie wnosząc nic nowego, a już na pewno nic pożytecznego do
naszego życia. Moja siostra doprowadzała mnie do szału próbując wpoić mi do
głowy, że poznam fajnych ludzi, podszkolę swój język i przy okazji coś zarobię.
Wszystko kończyło się kłótnią i płaczem. Choć w końcu zdecydowałam się na
podróż do Francji jako au pair, nie byłam przekonana czy dobrze robię. Ale
stało się. Patrząc z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zawziętość mojej
siostry, aby wysłać mnie na wojaże, naprawdę się opłaciła :)
Miejsce: Paryż/ Pyla sur Mer
Cel: opieka nad 4-letnim chłopcem
i 6-letnią dziewczynką, bez gotowania i sprzątania
Czas opieki: miesiąc podczas
wakacji
Warunki: piękny dom, osobny pokój
dla opiekunki, plaża 100 m od domu
Wymagania: znajomość języka,
szczere chęci
Jadąc za granicę choćby na
miesiąc:
Uczysz się samodzielności. Nie możesz już liczyć na pomoc rodziny,
ponieważ nikogo z Tobą nie ma. To gwarantuje Ci możliwość poznania samego
siebie i sprawdzenia w warunkach jakich wcześniej nigdy nie znałeś. Z początku może
być ciężko z zaaklimatyzowaniem się, ale tak naprawdę ogranicza Cię Twoja
własna psychika i lęk przed nieznanym. Zanim się obejrzysz poczujesz, że jesteś
we właściwym miejscu.
Poznajesz inną kuchnię. U mnie na
pierwszy ogień poszły owoce morza. To dziwne uczucie jeść zamiast kotleta schabowego mnóstwo
makaronu, ryb, krewetek i innych
mięczaków, których nazwy nawet nie potrafię powtórzyć. Nie znaczy to oczywiście,
że nie można było skorzystać z usług wujka Mc Donalda, który serwuje nam
„kulinarne doznania” w każdym zakątku świata. Tylko jaka jest przyjemność bycia
2415 kilometrów od domu i jedzenia fast foodów?
Uczysz się nowej kultury. I to
kultury wszelako pojętej, od dziękowania i przepraszania za wszystko, po
całowanie w policzek „na 2 razy” przy zapoznawaniu się (w Polsce zazwyczaj
podajesz komuś po prostu dłoń, a jak już musisz to całujesz 3 razy). Jeśli o Francji
mowa to oczywiście w cały anturaż wpisywała się kultura picia wina wszędzie i
do wszystkiego.
Zaprzyjaźniasz się z językiem
obcym. Jeśli wydaje Ci się, że znasz dobrze język angielski to wyjedź z Polski
i sprawdź swoje umiejętności. Kiedy wyruszyłam w podróż do Francji po raz
pierwszy to właśnie język był największą przeszkodą przez kilka dni, dlatego że brakowało
mi osłuchania się z angielskim i francuskim. Przebywanie z osobami, które nie
mówią ani słowa po polsku i z trudem wypowiadają poprawnie „dziękuję” jest
zbawieniem dla każdego, kto uczy się języka. Wierz mi lub nie, ale lepszej
szkoły, jak ta nigdy nie doświadczysz!
Podróże kształcą! Zgłębiasz wiedzę
na temat miejsca, do którego przyjeżdzasz. Nigdy w życiu nie dowiedziałabym
się, że wydma w Pyli (La Test – de – Buch), koło której mieszkałam jest największa w Europie.
Ratujesz swój budżet, jeśli
oczywiście to płatna opcja wyjazdu. Nie od dziś wiadomo, że studenci liczą się
z każdym groszem. Tak też było w moim przypadku :)
Pamiętaj! Mierz siły na zamiary,
niekoniecznie jesteś stworzony do dalekich podróży, które być może wywołują w
Tobie tak silne lęki, że nie potrafisz swobodnie funkcjonować. Ale! Jeśli wahasz się z powodu pogody albo nieznajomości
wielu słów w danym języku, to jedź i przekonaj się!
A Wy jakie macie doświadczenia z
wyjazdów za granicę?
Komentarze
Prześlij komentarz