Zostawiła po sobie nie tylko wiersze (wszyscy przerabiali jej poezję na zajęciach z języka polskiego), ale także część samej siebie. A przede wszystkim sprawiła, że ludzie o niej pamiętają. Choć nie lubiła kiedy ingerowano w jej życie prywatne, wystawa jest właściwie bardzo osobista. Wisława, a właściwie Maria Wisława Szymborska jest tym bardziej ważną postacią dla Krakowa, ponieważ tu mieszkała, pracowała, spędziła większą część swojego życia.
Jeśli ktoś myśli, że idąc na wystawę zobaczy same wiersze i książki (choć nie ukrywam, jest ich tak sporo) to się myli. Galeria wywarła na mnie pozytywne wrażenia.
Oglądając ją można dowiedzieć się mnóstwo ciekawostek o przebytych
podróżach, projektach, pisaniu oraz gromadzeniu pamiątek. Pani Wisława trudniła się tworzeniem wyklejanek dość zabawnych, powiedziałabym nawet filuternych. Bardzo przytulne
wnętrze odzwierciedla pogodny charakter wielkiej pisarki, a przedmioty,
które używała pozwalają choć na chwilę zidentyfikować się z nią.
Dla mnie największym hitem wystawy jest telefon. Można w nim
usłyszeć piękne wiersze poetki, które recytuje ona sama!
Jedyna kwestia nie do pomyślenia to zamknięte muzeum w rocznicę śmierci poetki, czyli 1 lutego. Właśnie wtedy miałam ochotę uczcić pamięć zmarłej w 2013 roku Wisławy Szymborskiej, kiedy dowiedziałam się ze wystawa jest nieczynna. Rozumiem, że galeria ta jest otwarta od trzech lat i można ją odwiedzać zawsze z wyjątkiem poniedziałków, jednak to tak jakby obchodzić na przykład Boże Narodzenie w listopadzie. Wielka szkoda, że chociaż części nie udostępniono w ten ważny dzień.
Nietrudno było zauważyć, że pomimo swojego pisarskiego geniuszu, zdobycia najbardziej prestiżowych odznaczeń i nagród, pani Wisława prowadziła normalne, spokojne życie. Z dala od blasków fleszy, z wrodzoną skromnością.
Jeśli będziecie w okolicach Placu Szczepańskiego, zachęcam do obejrzenia krótkiej, ale treściwej wystawy, zwłaszcza fanów poezji. Muzeum jest otwarte od wtorku do niedzieli, a ekspozycja całkowicie za darmo.
Komentarze
Prześlij komentarz