Pisząc o miłości inaczej wcale nie mam na myśli związków tej samej płci, choć i takich w filmie nie zabrakło. Last Christmas to komedia romantyczna pełna niedoskonałości życia. Mimo, że wszystko kończy się happy endem to nie takim, na jaki widzowie są przygotowani.
Film w reżyserii Paula Feiga to z jednej strony podróż do bajkowego świątecznego świata, gdzie spełniają się marzenia, ludzie spotykają miłości i są dla siebie przyjaźni. Patrząc na to z drugiej strony rodzina Kate, głównej bohaterki, jakby o tym zapomniała. Pracująca w sklepie z ozdobami świątecznymi Katarina, jugosławiańska emigrantka nienawidzi swojej pracy. Jej marzeniem jest zostać wokalistką, ale przez swoją nieogarniętą naturę zaprzepaszcza wszystkie szanse. Nie wie co robić ze swoim życiem, jest totalnie zagubiona. Dawne koleje losu odcisnęły piętno na jej zdrowiu fizycznym i psychicznym. Po operacji serca, którą przeszła kilka lat wcześniej, nic już nie jest takie samo. Ścieżki pomaga jej wyprostować Tom (Henry Golding), którego poznaje tuż przed sklepem, w którym dziewczyna pracuje. Wkrótce Tom okazuje się jej lekiem na całe zło, ale nie wyjawia dziewczynie jednego ważnego sekretu.
Jednak zanim sama zorientuje się co tak naprawdę jest grane, następuje jej stopniowa przemiana. Naprawia wszystkie nadszarpnięte relacje z bliskimi, angażuje się w pomoc dla bezdomnych śpiewając pod przytułkiem, w końcu organizuje świąteczny musical dla mieszkańców Londynu. Emma Klark wcielająca się w główną bohaterkę jest postacią ironiczną, zabawną, lubiącą towarzystwo mężczyzn, ale przede wszystkim szukającą w duszy samej siebie.
Poszukuje jej przy znanych wszystkim utworach Georga Micheala, którego jest wielką fanką. W filmie pojawiają się największe hity gwiazdy, począwszy od Last Christmas, Everything she wants kończąc na Praying for time. Ten pierwszy natomiast to tylko pretekst do przeniesienia widzów w świat romantyczny, bowiem w filmie nastąpiła jego marginalizacja.
Choć przez krytyków film nie został odebrany pozytywnie, według mnie ujawnia ważne prawdy życiowe. Będziesz szczęśliwy tylko wtedy, kiedy odnajdziesz siebie. Kiedy nie będziesz uzależniony od żadnej relacji, tylko po to, żeby na chwilę poczuć się dobrze we własnej skórze. Kiedy będziesz żył w zgodzie ze sobą, bez egoistycznego podejścia i z szacunkiem do bliskich osób. W tym świątecznym okresie warto wybrać się do kina na Last Christmas, żeby wprowadzić się w świąteczny nastrój i docenić siebie oraz drugiego człowieka.
Rada dla prawdziwych kinomaniaków i miłośników komedii romantycznych. Nie oczekiwałabym od filmu świątecznego czegoś w rodzaju kinowego arcydzieła. Każda tego typu projekcja odznacza się lekkością, jaskrawością oraz pięknymi śnieżnymi scenografiami. Taki jest ich urok, który na święta polecam!
A Ty? Obejrzałeś już Last Christmas? Koniecznie daj znać co sądzisz. :)
A Ty? Obejrzałeś już Last Christmas? Koniecznie daj znać co sądzisz. :)
Komentarze
Prześlij komentarz