Nie muszę chyba mówić jak trudno jest być konsekwentnym w działaniu. W praktyce bardzo często wygląda to tak: chcę być dobra z angielskiego, ale dziennie na naukę czy rozmowę w obcym języku poświęcam 0 minut; chcę dużo zarabiać, ale nie chce mi się pracować; chcę rzucić palenie, ale fajeczki podczas spotkania ze znajomymi kuszą. Zatem jaki jest klucz do sukcesu? Oto kilka rad, które działają na mnie, a może i do Ciebie trafią?
Zastanów się czy tego chcesz
Często jest tak, że decyzję podejmujemy pod wpływem kogoś lub czegoś, a nie według własnego sumienia. Przykład - rzucę palenie, bo ona nie lubi jak palę albo zacznę chodzić na siłkę, żeby wszystkim foczkom na mieście opadły kopary. Oczywiście osoba może być motywacją, ale jeśli szczerze nie chodzi Ci o zmianę w życiu to prędzej czy później przestanie to dla Ciebie być cel. Jeśli autentycznie będziesz podążać za wytyczonym planem, który wyznaczasz według swojego "ja" to znacznie ułatwi Ci to osiąganie jakichkolwiek celów. W określeniu planu pomogą Ci pytania: Czego chcesz? Co Cię uszczęśliwia? Co chcesz osiągnąć?
Przede wszystkim zacznij
Brzmi banalnie, a jednak bez tego nie ruszysz. Kiedy zaczynam, staram się zapisywać na kartce co chciałabym zrobić, od czego zacząć i potem wracam do tych zapisków regularnie (powiedzmy, raz w tygodniu), żeby sprawdzić czy rzeczywiście jest progres czy tylko lecę w kulki z samą sobą. Ustal mentalnie kiedy zaczniesz i jaki jest deadline określonego zadania. Przeważnie powiedzenie sobie: "W poniedziałek, 27 listopada zaczynam" nie wystarczy, dlatego ważne jest bardzo precyzyjne uzgodnienie startu i sprawdzenie czy masz wszystko, co potrzebne do rozpoczęcia, od rzeczy materialnych po zapał i motywację włącznie.
Nie porywaj się z motyką na słońce
Skakanie na głęboką wodę zawsze kończy się szokiem. Za to przy małych kroczkach łatwiej jest wyrobić sobie rutynę. Jeśli masz lęk wysokości nie musisz od razu skakać na bungee. Wystarczy, że oswoisz się z wysokością spoglądając na przestrzeń z 6 piętra, będąc na balkonie. Łatwiej jest wprowadzić zmiany czy podążać wyznaczonym celem codziennie przez 10 minut niż wykańczać się nieustannie przez 3 dni i na końcu odpuścić.
Dla mnie osobiście to najtrudniejsza część zakładania nowych celów czy postanowień. Jest wielu przeciwników - czas, którego nigdy nie wystarcza, priorytety, ważniejsze sprawy czy zwykłe cheat days. Jeśli z natury jesteś zorganizowany i systematyczny - good for you. Co z grupą, która nie jest tak ogarnięta? Co można z tym zrobić? Jest kilka sposobów:
- pomoc bliskiej osoby, która będzie nas "pilnować", a przynajmniej kontrolować nasze postępy
- zapisywanie postępów na kartce, czy udało się zrealizować to co założyłem? Jeśli nie to dlaczego i co mogę zrobić, żeby się udało?
- zachowaj harmonogram działań. W Internecie pełno jest plannerów, które i w tym pomogą.
Nawet jeśli masz przystanki, straciłeś wiarę w swoje możliwości, przypomnij sobie, dlaczego tak zależało Ci na konkretnym celu. Jednym z moich celów jakiś czas temu stała się samodzielna nauka gry na gitarze. We własnym zakresie pozyskałam gitarę, wymieniłam struny, obcięłam paznokcie u jednej dłoni (podchwycony patent :)), ściągnęłam akordy i stroik. Zaczęłam od prostych chwytów, potem podjęłam się brzdękania prostych melodii najprostszych piosenek i nagle przestałam.
Zniechęciłam się tym, że nie mogłam skoordynować chwytów z biciem, co uniemożliwiło mi dalszy rozwój. Nic z tym nie zrobiłam, do nikogo nie zwróciłam się o pomoc, nie poszukałam wyjścia z sytuacji. I to był mój błąd numer jeden. Jednak moje zniechęcenie w tamtej chwili nie oznacza, że zrezygnowałam. W dalszym ciągu chcę się nauczyć grać na gitarze, potrzebuję jedynie zmodyfikować mój plan. On zawsze jest zmienny i musisz mieć tego świadomość. Nigdy nie idzie gładko, tak jak sobie założymy - choć nawet najgorszy plan jest lepszy niż ŻADEN!
I z tym przemyśleniem zostawiam Ciebie i Twoje, jeszcze niezrealizowane, plany. Trzymam kciuki!
Komentarze
Prześlij komentarz