Przejdź do głównej zawartości

#życiówka6

Młodość, nie wieczność.

Czeka na każdego z nas z otwartymi rękami, jest nieunikniona. To czas kiedy dziadek powtarza swojemu wnukowi - mów głośniej, bo nie słyszę. Pojawia się pierwsze rwanie w stawach, a czynności, kiedyś wykonywane bez szwanku, nagle sprawiają problemy. Starość.  
Tylko od nas zależy jak wykorzystamy swoje ostatnie chwile. Jedni starzeją się aktywnie, biorą życie garściami. Zrzeszają się w Uniwersytetach Trzeciego Wieku, Stowarzyszeniach Emerytów, korzystając ze wszystkich dobrodziejstw, które przynosi członkostwo - spotkania, wieczorki towarzyskie. Ale jest też grupa, która nie może sobie na to pozwolić, bo pamięć już nie ta…, bo coraz ciężej wejść po schodach…, bo leków do kupienia coraz więcej.




Kiedy przyjechałam po mamę do jej koleżanki Kasi, pomyślałam, że wejdę na chwile posłuchać jakichś plotek z okolicy. To co usłyszałam wtedy wcale nie było bzdurą i przy okazji przydało się do mojego tekstu. - Opieka świadczona na rzecz starszych jest niewystarczająca. Pomimo spełnienia obowiązujących standardów jako kraj jesteśmy przynajmniej 20 lat za państwami europejskimi, które mają szeroko rozwinięte zabezpieczenie socjalne i dużo większe możliwości - Katarzyna, niepozorna, cicha blondynka w średnim wieku, wie co mówi, bo zajmuje się tym od ładnych paru lat.
   
Dom seniora, szczęście czy oczekiwanie na śmierć?

Nie ma nic lepszego jak wyciągniecie ręki w stronę starszych, niedołężnych ludzi, z czasem niesprawnych fizycznie i psychicznie, kiedy najbliższe osoby zapominają o potrzebach osób, na które mogły liczyć przez całe swoje życie. Jednak czy to wystarczy, aby zadowolić strudzonego życiem starowinę? Podczas mojej wizyty w domu seniora spotkałam pewnego uśmiechniętego staruszka, z pożółkłymi palcami od papierosów palonych codziennie od wielu lat, na którego od razu zwróciłam uwagę. Było to przed tym, zanim dyrektorka ośrodka, lekko mówiąc, zbyła mnie. Może nie miała czasu albo po prostu nie chciała zawracać sobie głowy jakimiś młodzikami. Po co jej kolejny problem. 

Za to złego słowa nie mogę powiedzieć o wyglądzie zewnętrznym i wewnętrznym budynku. Moją uwagę od razu przyciągnął piękny zieleniejący się park z aleją kasztanową, po której spokojnie spacerowały matki z dziećmi i starsze osoby. Budynek pomalowany był w ciepłym, żółtym kolorze, a sala rehabilitacyjna wyposażona jak niejedna warszawska siłownia. Przy każdym pokoju jasna, hotelowa łazienka. Jedyne, co odrzucało to te paskudne, szare, szpitalne ściany na korytarzach, kojarzące mi się z bólem i starością.Wracając do tematu, gdy przechodziłam przez ulicę, jego pierwszego zobaczyłam w oknie świecącym się jak lustro, było tak czyściutkie.

Siedział przy parapecie z lekkim uśmiechem, ale w jego oczach było widać żal. Jan to jeden z podopiecznych ośrodka. Marzy o tym, aby wyprowadzić się z domu seniora i zamieszkać w domu po rodzicach koło Sandomierza, który niszczeje pod jego długą nieobecność. Emeryt od 15 lat znajduje się w domu seniora, pełniąc w nim funkcję portiera. Wcześniej przez trzy lata próbował ułożyć sobie życie w Stanach Zjednoczonych,  lecz tęsknota za ojczyzną zaważyła na jego powrocie do kraju. Po repatriacji ujawniła się choroba, która skierowała go do zakładu psychiatrycznego. Stamtąd został przeniesiony do domu seniora. Widziałam, że mówiąc mi o tym jest zdenerwowany, sfrustrowany swoją sytuacją. Nie spodziewałam się, że jest to dla niego, aż tak traumatyczne, było mi głupio, że zapytałam. Smutne jest to, że jego najbliższą i jedyną rodziną jest siostra Jadwiga, która nieczęsto odwiedza brata w domu, tłumacząc się miejscem zamieszkania oddalonym od Jarosławia o 100 kilometrów (Stalowa Wola). Jan nigdy nie miał żony, ani dzieci. Pocieszeniem dla niego jest fakt, że w domu seniora może rozwijać się kulturalnie, jeździć na wycieczki krajoznawcze, chodzić do teatru w pobliskim domu kultury. Nie rekompensuje to jednak niemożności zamieszkania w wybranym przez siebie miejscu. Oby mnie to nie spotkało - pomyślałam. 

W pewnym sensie stał się więźniem, w miejscu gdzie jest mu ciepło, wygodnie i przytulnie, a jednak wciąż czegoś brakuje. Jan z upragnieniem czeka na dzień, który pozwoli mu wrócić do swoich własnych czterech ścian. Dlatego ciężko mówić tu o jego komforcie psychicznym. Zastanowiłabym się nad tym posyłając swoich rodziców do domu spokojnej starości. Czy na pewno, dzięki temu będzie ona spokojna?



Bardzo często brak kontaktów z rodzicami czy dziadkami tłumaczymy brakiem czasu, mnóstwem zajęć, z których należy się wywiązać. Z drugiej strony nie zawsze osoby starsze są odpowiednio przygotowane, by zawalczyć o siebie. Mają duże możliwości, z których nie korzystają, często skarżąc się na brak zainteresowania ze strony najbliższych. Nie wydaje mi się, że należy z góry krytykować osoby, które nie chcą zająć się bliskimi i posyłają ich do takich placówek, jak ta w Jarosławiu. Przecież taka opieka łączy się z ogromem wysiłku, jest połączona z codziennym niepokojem i pytaniem, co będzie dalej?

Podopieczny

Kazimierz także znalazł się w domu seniora. Chorował na raka i zaburzenia mózgu. Zmarł 6 lat temu, ale zawsze mógł liczyć na kochającą żonę i czwórkę dzieci. Jego małżonka, moja przyszywana babcia, Elżbieta, nie raz opowiadała mi historię swojego życia. Niska siedemdziesięciolatka, strudzona pracą, która wiele w życiu poświęciła dla swojego ukochanego. Była z nim zawsze. W szczęściu, smutku,  zdrowiu i chorobie. Tak mnie coś natknęło, że postanowiłam dowiedzieć się od niej jak wyglądało wszystko ze strony osoby posyłającej kogoś bliskiego do domu spokojnej starości.

Pani Elu, jak wygląda życie starszych w Domu Seniora?
Są tam starsi zdrowi, którzy chcą spokojnej starości, ale są też chorzy, z problemami psychicznymi. Jeden pisał wiersze, miał ogromny talent. Drugi mówił żebym mu dziewczynę poszukała, jak mu powiedziałam, że tu pełno ich dookoła zaczął na mnie kląć. Tak już bywa.. Starsi tam mieli różne zajęcia od rana, wychodzili na zewnątrz. Ile ja im kalesonów zaniosłam, oni z tego robili serwetki i stroiki. Nawet takie serduszka robili, pokaże Ci, już tyle lat to wisi tutaj każdy z rodziny dostawał takie na spotkaniu rodzinnym, które organizował dyrektor raz do roku z wielkim poczęstunkiem. Jeszcze był taki koszyczek z mydła, ale to już wyrzuciłam, mówię Ci kapitalnie to było zrobione. W wolnym czasie były organizowane wycieczki, nawet do Rzymu im zorganizowali. Mieli też orkiestrę, jeździli z występami do innych miast.

Jaki był stosunek rodzin, których bliscy mieszkali w domu seniora? Często ich odwiedzali?
Ja tam bardzo często byłam, miałam klucze, zamykałam, pranie robiłam itd. Ale byli tacy, że nikt nie przyjeżdżał, zero zainteresowania, trochę znieczulica. Na tych spotkaniach rodzinnych też nie było dużo osób z rodziny. Szkoda.

A jak czuli się tam podopieczni?
Wiesz, był w domu seniora taki Pan, z jego siostrą chodziłam do szkoły. Jemu było tam bardzo dobrze, czuł się świetnie w tym domu starców, trochę miał swój świat. Ale mój Kaziu nie chciał tam być, chciał wrócić do domu. Ja nie mogłam sobie na to pozwolić. W domu nie chciał się leczyć, ja byłam w pracy, on sam w domu, coraz ciężej było mi się nim opiekować, później doszły jeszcze problemy z pamięcią i inne zaburzenia.

Kiedy nastąpił taki moment, że sama Pani zobaczyła, że się starzeje?
Ja myślę o tym. Ty też kiedyś zrozumiesz o czym ja teraz mówię. Mam zapał do pracy, ale już mnie krzyże bolą, jestem słaba. To zależy od człowieka. Mojej ciotki mąż ma 93 lata i wcale mu się nie spieszy na tamten świat. Na każdy temat można z nim jeszcze porozmawiać, tylko on z całej rodziny został. Był organistą z kościele, a teraz 4 razy dziennie chodzi do kościoła, tak jak kiedyś do pracy jako organista. No, ale jak to się mówi „Starość nie radość, młodość nie wieczność.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

TOP 3: krakowskie second handy

Królowa Shoppingu - bez dwóch zdań mogę tak o niej powiedzieć. To co nosi na sobie jest zawsze szykowne, jakościowe i w przystępnej cenie. Gabrysia, z którą znam się od 2 lat jest prawdziwym, modowym zapaleńcem. Najczęściej zdarza się jej miksować różne style. Teraz królują u niej lata 70-90. Czasem zaprzątałam sobie głowę myślą, skąd ona wynajduje takie ekstra ubrania? Po czym okazywało się, że są one po prostu z secondhandu. Jedna z 3 Vintage Dolls w rozmowie ze mną opowiada o topowych lumpeksach w Krakowie oraz o tym, jak kupować w sklepach drugiego sortu. 

5 rzeczy, których nie wiecie o Kanadyjczykach

Mój „american dream” spełnił się w dniu, kiedy zdecydowałam się na krótki wyjazd za ocean. Przeżyłam 10-godzinny lot i wielkiego jet laga*, po to by móc po raz kolejny przekonać się, że nic nie wykształci Ci światopoglądu jak książki i podróże. Dlatego, schodzę na ziemię, jak zwykle pełna spostrzeżeń o innej kulturze i  narodzie, o którym w rzeczywistości bardzo mało wiemy. Oto 5 rzeczy, których nie wiecie o Kanadyjczykach/Kanadzie.

Ciasny, ale własny

Poszukiwanie mieszkania jest zmorą każdego przyszłego studenta. Może trafić Ci się super okazja, ale równie dobrze mogą to być pieniądze wyrzucone w błoto. Jeśli nie jesteś z Krakowa, a nieustanne szukanie wymarzonego mieszkania spędza Ci sen z powiek… jest rozwiązanie! Kilka rad doprowadzi Cię do lokum, z którego będziesz w 100% zadowolony. 1. Mieszkanie w bloku czy kamienicy, a może akademik? 

4 rzeczy, na które nie zwróciłeś uwagi będąc w Krakowie

Wawel, Rynek Główny, Grodzka i Floriańska to krakowskie 'must see' masowo odwiedzane przez turystów z Polski i zagranicy. Jednak, mało kto zagłębia się w zaułki i próbuje odkryć tę niekomercyjną stronę Krakowa, który skrywa w sobie wiele tajemniczych miejsc. Oto cztery pozycje, na które nie zwróciłeś uwagi.