Chyba nikomu
nie muszę przypominać kim jest Christian Grey i jego ‘podopieczna’ Anastasia
Steel. Tak, to ten, który lubił "mocno", natomiast ona go kochała i mu się poddawała. Tym sposobem rozpoczął się wielki bum na film z zacięciem erotycznym, który miał być blockbusterem,
a okazał się niewypałem. Tymczasem, inspiracje z filmu do dziś są sprytnie wykorzystywane. Jak w przypadku krakowskiej wystawy 50 twarzy seksu. Czy ona, podobnie jak film, stanie się niewypałem?
Wygląda na
to, że ten mały erotyczny salon ma się całkiem dobrze. Koncepcja ekspozycji to
dla mnie mocna dycha. Seks to zawsze śliski temat, dlatego umiejętne i
estetyczne zaprezentowanie historii sztuki erotycznej od starożytności, w
połączeniu z eksponatami to wyczyn. I to w samym centrum Krakowa. Co się tyczy
eksponatów. Pełna różnorodność od świeczek w kształcie penisa, obrazu kobiecych
nagich ciał, które w złudzeniu optycznym przypominają ludzką czaszkę, aż po odlewy
wagin oraz męskich członków.
Historia eksponatów bardzo kuleje. Mijam daną rzeźbę czy obraz i nie wiem - kto? po co? Gdybym
chciała pooglądać samą goliznę z pewnością nie szłabym na wystawę. Nawet dzieje
samej kamienicy Kromerowskiej, w której mieszczą się dzieła sztuki erotycznej obfitują
w wiele namiętnych historyjek. Choćby ta, że Jan Matejko zwierzał się właścicielce
kamienicy Paulinie Jaworskiej ze swoich miłosnych doznań z Teodorą
Giebułtowską.
Gołym okiem widać, że właściciele zainwestowali
dużo monet i wysiłku w promocję miejsca, które idealnie nadaje się, na przykład, na wieczór
panieński. Pomimo, że do stuprocentowej satysfakcji z wystawy daleka droga, to jedyna taka galeria w Polsce, więc jeśli chcesz zgłębić teoretyczne tajniki sztuki miłosnej, zrobić niegrzeczne zdjęcie i na żywo zobaczyć eksponaty, o których tylko słyszałeś, masz czas do 31 grudnia.
Komentarze
Prześlij komentarz