Jack Sparrow długo kazał na siebie czekać, ale w końcu
jest 5 część Piratów z Karaibów. Co prawda z innymi reżyserami na czele
(Joachim Rønning i Espen Sandberg), ale poziom wciąż dobry. Tym razem Jack
Sparrow ma nowych pomocników: Henry'ego, który chce uratować swojego ojca – Williama (Orlando
Bloom) i Carinę – bystrą, zadziorną astrolog pragnącą odszukać swojego ojca
oraz odkryć Trójząb Posejdona. Między młodymi poszukiwaczami (aktorski duet: Brentona Thwaitesa z Kayą Scodelario) zawiązuje się relacja, której
zażyłości możecie już się domyślać.
Oprócz nowatorów znalazła się miejscówka dla
stałych bywalców, których życie przez sześć lat nieobecności filmu, nabrało kolorów.
Z tą różnicą, że nie dla wszystkich są to kolory tęczy. Oczywiście Salazar nadal chce wydostać się zza
światów, co skrzyżuje drogi załogi Sparrowa, Kapitana Barbossy oraz Salazara.
Johnny Depp wcielający się w rolę Jacka
Sparrowa jak zwykle nie zawiódł. Jego bohater staczając się na dno, nie stracił dobrego
humoru sypiąc żarciki ze swojego wyświechtanego rękawa. Javier Bardem odgrywający postać Salazara nie pozostał w tyle za Deppem, dodając do projekcji nieco dramatyzmu. Filmowcy zastosowali
retrospekcje postaci Jacka oraz Salazara, których konflikt zostaje
wyjaśniony w tej części przygód Piratów. Efekty specjalne – pierwsza klasa, począwszy
od rozstępującego się oceanu, po kreację świata nieumarlaków, na czele z pierwszym antagonistą Kapitanem Salazarem. Zresztą twórcy i producenci nie oszczędzali na budżecie, wartości równej
320 milionów $.
Jednak twórcy zaniedbali nieco aspekt muzyczny. Materiał dźwiękowy
stworzony przez Geoffa Zanelliego do złudzenia przypomina ten, który przewijał
się przez trzy pierwsze części. Choć może to i dobrze wrócić do mistrzowsko
skomponowanego soundtracku. Tak czy inaczej, fani serii Piratów z Karaibów będą
wniebowzięci kolejną odsłoną perypetii oraz starć spontanicznego kapitana
Sparrowa i jego świty z ciemną stroną mocy.
Komentarze
Prześlij komentarz